Mijał właśnie miesiąc od tragicznej śmierci malutkiego Kamilka, który był torturowany przez swojego macosza w Częstochowie. Na grobie chłopczyka nadal można znaleźć pluszowe zabawki, bukiety kwiatów oraz wiele zniczy, które przez ten czas przynosili mieszkańcy miasta. W dniu miesięcznicy, czyli w czwartek 8 czerwca, zorganizowano marsz ku pamięci chłopca, w którym wzięło udział około 200 osób. Ojciec Kamila, z powstrzymywanymi łzami, prowadził pochód przez ulice miasta. W nieodległej przyszłości sąd rodziny w Częstochowie będzie rozpatrywać sprawę o odebranie praw rodzicielskich matce piątki dzieci.
Po raz kolejny odbył się marsz upamiętniający Kamila, tym razem nazwany „Białym marszem Kamilka”. Rozpoczął się on w czwartek 8 czerwca o godzinie 15:30 przed sądami częstochowskimi przy ulicy Dąbrowskiego. Uczestnicy marszu przeszli następnie ulicami Nowowiejskiego, Szymanowskiego, Powstańców Warszawy, aleją Najświętszej Maryi Panny, Pułaskiego, Siedmiu Kamienic i św. Barbary. Trasa marszu prowadziła także obok szkoły, do której uczęszczał chłopiec, a zakończyła się na cmentarzu, przy grobie tragicznie zmarłego Kamilka. Organizatorzy wydarzenia apelowali o przynoszenie białych róż jako symbolu niewinności zmaltretowanego dziecka.
W marszu wzięło udział blisko 200 osób, które pragnęły zachować w pamięci cierpienia Kamilka oraz wyrazić swoje współczucie dla jego ojca. Ten ostatni, z pełnymi łez oczami, kroczył na czele marszu w głębokim skupieniu i smutku.