Zaangażowanie Dawida Szwargi w kłopoty sportowe, które ostatnio nawiedziły Raków Częstochowa, jest niezaprzeczalne. Niemniej jednak, sugerowanie, iż wszelkie niepowodzenia tego klubu są wyłączne efektem jego działań, byłoby nadmiernym uproszczeniem. Szwarga, choć jeszcze uczy się swojego fachu, nie jest jedynym czynnikiem determinującym sytuację Rakowa. W mojej opinii, większą rolę odegrała nauka funkcjonowania klubu po odejściu Marka Papszuna, jak również zarządzanie osiągniętym sukcesem bez jego udziału.
Szwarga przestaje być trenerem Rakowa, co stanowi znaczące zmiany w klubie. Zaledwie rok temu Raków po raz pierwszy znalazł się w sytuacji, w której musiał radzić sobie z zarządzaniem sukcesem. To zupełnie nowe doświadczenie dla klubu, które wymagało nauki. Takie okoliczności znały dobrze kluby takie jak Legia czy Lech, które wielokrotnie były w podobnej sytuacji. Raków nie miał jeszcze okazji uczyć się na własnych błędach, mógł jedynie obserwować i wyciągać wnioski z potknięć innych klubów.
I owszem, Raków wydaje się uczyć na bieżąco. Po ostatnim sezonie doszło do wzmocnienia drużyny, a nie jej osłabienia. Klub zdecydował się na zbudowanie szerokiej kadry, co umożliwiło grę na dwóch frontach, zamiast skupiać się na ograniczonej liczbie zawodników. Były to decyzje budzące szacunek. Niemniej jednak dzisiaj widzimy, a przypuszczam, że też Michał Świerczewski jest tego świadomy, że Raków nie poradził sobie ze wszystkimi wyzwaniami i zaszedł nieco za daleko w swoich działaniach.