W wielu miastach zauważalne jest odejście od praktyki betonowania przestrzeni miejskiej i radykalnej wycinki drzew. Niestety, to podejście wydaje się mieć trudności z zakorzenieniem się w Częstochowie. Choć odnajdujemy pewne próby zmiany tego trendu, jak choćby niewielkie działania na rzecz „renowacji” placu Biegańskiego, czy dodanie zieleni na placu Pamięci Narodowej, to niestety są to kroki zdecydowanie niewystarczające. W związku z tym, wieść o planowanej kolejnej wycince drzew w mieście przemierza miasto błyskawicznie i sprawia, że mieszkańcy są na nogach. Teraz centrum uwagi skupia się na ulicy św. Kingi, gdzie planowany jest remont, jednakże będzie on nierozerwalnie związany z wycinką 49 drzew.
Ulica św. Kingi to stuletnia arteria komunikacyjna położona w dzielnicy Podjasnogórskiej, tworząca połączenie między ulicą św. Barbary a ulicą św. Kingi. Od wielu lat jej stan techniczny pozostawia wiele do życzenia – jezdnia jest pełna dziur i prowizorycznych napraw, a chodniki są w wielu miejscach zniszczone lub po prostu nie istnieją. Mieszkańcy od dawna domagali się remontu, ale nie zgadzają się na drastyczną wycinkę drzew, które rosną głównie przy skraju jezdni. Prace remontowe przewidują poszerzenie tej drogi o kilkadziesiąt centymetrów, co oznacza konieczność usunięcia drzew. W sprawę zaangażowali się społecznicy z Grupy Elanex, którzy zostali poproszeni o pomoc przez mieszkańców. Częstochowianie z dzielnicy Podjasnogórskiej wystąpili z prośbą do Urzędu Marszałkowskiego o interwencję w celu powstrzymania lokalnych władz i niedopuszczenia do likwidacji alei zdrowych klonów.
– Nasze drzewa mają być wycięte i zastąpione krzewami śnieguliczki, bo przeszkadzają w poszerzeniu jezdni, którego my właściwie nie chcemy – mówi pani Marzena z ulicy św. Kingi. – Urzędnicy z Miejskiego Zarządu Dróg tłumaczyli nam dodatkowo, że drzewa… kolidują z linią energetyczną. Dlatego domagamy się, aby podczas remontu ulicy przesunąć lub usunąć brzydkie betonowe słupy Tauronu, a nie wycinać piękne drzewa, które zapewniają nam cień i chłód – wyjaśniła kobieta, która zwróciła się o pomoc do Grupy Elanex.