Ruch codziennego życia w Częstochowie płynie tak, jakby tragiczne wydarzenia przeszłości zostały zapomniane. Piotr Kucharczyk, człowiek niezgadzający się z tym stanem rzeczy, podzielił się swoim niepokojem z „Faktem”, informując o incydencie kradzieży na cmentarzu miejskim. Do zdarzenia doszło na grobie małego chłopca, skąd zginęły dwa przedmioty o wyjątkowej wartości emocjonalnej.
Brutalna śmierć osiemnastolatka Kamilka z Częstochowy, który padł ofiarą swojego ojczyma, wstrząsnęła całym krajem. W momencie pogrzebu chłopca, obecność wielu osób przynoszących kwiaty i dary była widoczną manifestacją smutku i wsparcia. Goście zostawiali na grobie różne przedmioty – dzieci oddawały swoje zabawki jako symbol solidarności z rówieśnikiem, dorośli zaś pozostawiali dewocjonalia. Wśród tych ostatnich znalazły się dwie rzeczy o wyjątkowym znaczeniu, które niestety niedawno padły łupem złodziei.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez „Fakt”, grobowiec małego Kamilka w Częstochowie został pozbawiony dwóch szczególnych przedmiotów. Pierwszym z nich była mała czapeczka – symbol niewinności i dzieciństwa, które zostało dziecku brutalnie odebrane. Drugim skradzionym elementem był różaniec z Medjugorje, miejsca licznie odwiedzanego przez pielgrzymów położonego w Bośni i Hercegowinie, znanego z domniemanych objawień Matki Bożej. Piotr Kucharczyk, który przyczynił się do organizacji pogrzebu oraz zebrania funduszy na nagrobek dla chłopca, mówi: „Znalazłem już nową czapkę, która jest zadziwiająco podobna do tej zaginionej”. Ten sam mężczyzna jest twórcą grupy społecznej „Przyjaciele Kamilka z Częstochowy”.