Michał Świerczewski, właściciel Rakowa Częstochowa, już pod koniec lutego z nieukrywanym smutkiem pisał o kryzysie, w jakim znalazł się klub – rządzący mistrz PKO BP Ekstraklasy. Od tamtego momentu sytuacja nie uległa poprawie. Statystyki bowiem nie zostawiają złudzeń – Raków jest obecnie czwartym najgorzej punktującym mistrzem kraju na całym kontynencie europejskim.
Rok wcześniej klub zapisywał piękne karty w annałach polskiego futbolu, zdobywając swoje premierowe mistrzostwo Polski. Było to tym bardziej symboliczne, że ostatni sezon pod wodzą trenera Marka Papszuna, który doprowadził drużynę z poziomu 2. ligi na szczyty Ekstraklasy, zakończył się takim sukcesem. Po jego odejściu stery przejął dotychczasowy asystent Papszuna, 33-letni Dawid Szwarga, któremu początkowo udawało się utrzymać wysoki poziom gry – klub był bliski awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Niestety, z czasem formacja zaczęła notować słabsze wyniki. Raków zakończył udział w fazie grupowej Ligi Europy na ostatnim miejscu, a na koniec 2023 roku plasował się na trzecim miejscu w krajowej lidze. Trzeba jednak pamiętać, że drużynę nękały liczne kontuzje, a trener Szwarga przez dłuższy okres nie miał do dyspozycji swojej największej gwiazdy – Iviego Lopeza.
W 2024 roku Raków miał wrócić do walki o swoją drugą mistrzowską koronę, mając na korzyść sprzyjający kalendarz spotkań. Niemniej jednak, już na samym początku sezonu klub doznał sensacyjnej porażki z Wartą Poznań (1:2), a po kilkunastu dniach odpadł z ćwierćfinałów Pucharu Polski po przegranej z Piastem Gliwice (0:3). Najnowszym ciosem była przegrana z Radomiakiem Radom (1:2).
Po tych wszystkich potyczkach Raków zgromadził tylko 13 punktów z możliwych 27, co znacząco utrudnia mu sytuację w ligowej tabeli. Po 27 meczach drużyna ma na swoim koncie 45 punktów, co oznacza stratę sześciu „oczek” do liderującej Jagiellonii, która ma do rozegrania jeszcze jeden mecz.
Takie wyniki przekładają się na średnią 1,67 punktu na mecz dla Rakowa w tym sezonie. Jak obliczył Cezary Kawecki, tylko czterech europejskich mistrzów kraju ma gorszą statystykę – albański Partizani, ormiański Urartu, rumuński Farul i… włoskie Napoli. Chociaż porównania z włoskim gigantem mogą wydawać się dla częstochowian zaszczytem, w tym konkretnym kontekście nie są one powodem do dumy.