Obecnie w Komendzie Miejskiej Policji w Częstochowie toczy się postępowanie wewnętrzne mające na celu zbadanie szczegółów kontrowersyjnej ucieczki 28-letniego mężczyzny. Zdarzenie miało miejsce w komisariacie położonym na osiedlu Tysiąclecia, skąd zatrzymany czekał na przewóz do sądu. Dwaj funkcjonariusze, którzy byli odpowiedzialni za pilnowanie mężczyzny, mogą teraz stanąć w obliczu konsekwencji prawnych.
Aby przywołać szczegóły tego incydentu, przypomnijmy, że sytuacja miała miejsce w piątek, 1 marca, około godziny 13. Marcin N., podejrzany o znęcanie się nad swoją partnerką, rzucił się przez okno jednego z pomieszczeń parterowego budynku III komisariatu przy ulicy Kiedrzyńskiej. Jak się wydaje, mimo iż miał kajdanki na rękach, udało mu się uciec. Mieszkaniec Częstochowy miał zostać przetransportowany do sądu przy ulicy Dąbrowskiego. Bezpieczeństwem 28-latka zajmowali się dwaj policjanci: jeden posiadający rok i pół doświadczenia, drugi będący na służbie od 11 lat.
Rozpoczęta przez Komendanta Miejskiego Policji procedura ma na celu wyjaśnienie wszelkich okoliczności tego niecodziennego zdarzenia. Funkcjonariusze, którzy nie zostali zawieszeni w obowiązkach, muszą teraz udzielić odpowiedzi na kilka kluczowych pytań, takich jak moment, w którym zdali sobie sprawę z zaginięcia zatrzymanego oraz czy mężczyzna był prawidłowo skuty kajdankami. Powstają bowiem wątpliwości, czy Marcin N. mógł samodzielnie uwolnić się z kajdanek. Został on ponownie zatrzymany po obławie, która objęła wszystkie patrole w mieście i to dopiero w odległości przekraczającej pięć kilometrów od komisariatu na osiedlu Tysiąclecia.