Podczas niedzielnego meczu ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa a Rakowem Częstochowa, który zakończył się wynikiem 1:2, Szymon Marciniak pokazał aż dwanaście żółtych kartek. W historii polskiej ligi nie zdarzyło mu się jeszcze pokazać tak dużej ilości napomnień w jednym spotkaniu. Rafał Rostkowski, ekspert od spraw sędziowskich, wyraził jednak opinię, iż Marciniak powinien był pokazać w tym starciu jedną kartkę czerwoną, czego jednak nie zdecydował się zrobić.
Jak podkreślił Rafał Rostkowski, dwunastokrotne pokazanie żółtej kartki w jednym meczu ekstraklasy stanowi nowy rekord Szymona Marciniaka. Marciniak jest arbitrem meczów polskiej najwyższej klasy rozgrywkowej od ponad 14 lat już.
Do tej pory najwięcej napomnień, które Marciniak pokazał podczas jednego meczu, to jedenaście. Taki rezultat osiągnął podczas spotkania Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin w grudniu 2013 roku, które zakończyło się remisem 1:1. W czterech innych spotkaniach sędzia udzielił dziesięciu żółtych kartek.
Rostkowski jest zdania, że wszystkie napomnienia, które pokazał Marciniak podczas ostatniego spotkania, były zasłużone. Według eksperta sędziowskiego, Marciniak mógł pokazać nawet więcej żółtych kartek. Rostkowski zaznaczył jednak, że Marciniak nie ustrzegł się błędu, który mógł mieć znaczenie dla wyniku meczu. Sędzia powinien był według niego ukarać czerwoną kartką zawodnika Yuri Ribeiro z Legii za faul na Frane Tudorze w 49. minucie meczu.
„Tudor miał przewagę i zaczynał zmierzać do bramki rywala. Mimo biegu w stronę słupka, można było przypuszczać, że parę metrów dalej skierowałby się prosto na bramkę z piłką i oddał strzał. Nie miałby go kto powstrzymać, ponieważ pozostali gracze byli zdecydowanie zbyt odlegli. Ta sytuacja bezsprzecznie kwalifikuje się jako 'sam na sam z bramkarzem’ i według Rostkowskiego powinna być ukarana czerwoną kartką” – wyjaśnił ekspert sędziowski